Trzy Kopce Wiślańskie 

Po pierwszej wycieczce prowadzącej od Stożka do Czantorii (o której możecie przeczytać tu), zrobiliśmy sobie dzień wolnego.

Stało się tak głównie za sprawą paskudnej pogody, która po prostu nie pozwalała wyjść na zewnątrz. Następnego dnia niby nie było deszczu, ale za to nad górami wisiały ciężkie stratusy gotowe dać kolejne opady. Mimo to postanowiliśmy nie siedzieć w domu.

Szybka weryfikacja planów i tworzymy około 10-kilometrową trasę przechodzącą przez Trzy Kopce Wiślańskie (810 m n.p.m.). Kurtki przeciwdeszczowe do plecaków i w drogę.

Najpierw idziemy Aleją Księdza Biskupa Juliusza Bursche, która biegnie tuż pod Hotelem Gołębiewskim. Jest mokro, zimno i nieprzyjemnie, ale przynajmniej można się trochę ruszyć.

W końcu skręcamy zgodnie z żółtymi znakami ścieżki edukacyjnej w lewo. Teraz czeka nas dość monotonne podejście po asfaltowej drodze. Po drodze mijamy kilka dużych ośrodków wypoczynkowych. Warto co jakiś czas trochę się rozejrzeć, bo czym wyżej, tym ładniejsze widoki. Od początku widzimy Skolnity z wyraźnie zaznaczonymi trasami narciarskimi i wyciągiem krzesełkowym.

Widok na Skolnity. Pogoda nie dopisuje :/

Chętnie bym się tam kiedyś przejechała na nartach 😉

Krokus jest ostatnim ośrodkiem, który mijamy. Skręcamy 90 stopni w prawo i od tej pory mamy całkiem ładny widok.

Tak wygląda nasza droga

Niestety co kilka minut niespokojnie zerkamy za siebie, bo całkiem blisko pojawiają się ciemne chmury, z których gdzieś dalej ewidentnie pada. Po prawej cały czas mamy krótki wyciąg orczykowy.

Widok na grzbiet 

Ten moment, kiedy kilka kilometrów od Ciebie pada 😉

Mniej więcej na jego końcu znajduje się rozwidlenie dróg. Nie sposób go przegapić, bo kończy nam się  możliwość marszu prosto. W lewo odbijają żółte znaki, a my kierujemy się w prawo.

Mijamy dom i wchodzimy do lasu. Kilkadziesiąt metrów dalej w lewo odchodzi ścieżka. Nie mamy pewności, czy to ta, która jest na mapie, ale decydujemy się skręcić. Dodatkowo jeszcze jest podpis “do baru“. Więc gdzieś dojść musimy.

Nasza ścieżka

Ścieżka cały czas idzie pod górę, prosto albo delikatnie w prawo. Cały czas towarzyszą nam też żółte strzałki “barowe”. Idziemy dobre kilka minut i powoli zaczynamy mieć wątpliwości. A może to jednak nie ta ścieżka? Może trzeba zawrócić?

Strzałki prowadzące do baru

Jednak po zerknięciu na mapę, wszystko zdaje się być w porządku. Prędzej, czy później dojdziemy do tej ulicy Kamiennej, najwyżej w trochę innym miejscu niż się spodziewaliśmy 😉

I rzeczywiście, w końcu wychodzimy z lasu i trafiamy na drogę. Nawet mniej więcej tam, gdzie planowaliśmy dojść, więc jest dobrze. Tak więc, można spokojnie polegać na mapie. I na dodatek strzałki też prowadziły dobrze – prosto do baru Pod Piramidą.

Ulica Kamienna

Jest całkiem długa 😉

Dalej idziemy cały czas ulicą Kamienną, mijamy kilka domów i za jakiś kilometr dochodzimy do żółtego szlaku. Dość krótkie podejście i jesteśmy już na szczycie.

Widok na ulicę Kamienną z żółtego szlaku

Ułożono tutaj 3 kamienie, każdy z inną nazwą gminy. Możecie zapytać: dlaczego? Ponieważ Trzy Kopce Wiślańskie leżą na styku terenów należących do Wisły, Brennej i Ustronia.

Kamienie trzech gmin

I inne trzy kamienie

Z tego miejsca jeszcze jakieś 400 metrów do schroniska.

Piękne widoki

A tu widok ze schroniskiem

Telesforówka to malutka chatka, w której można coś przekąsić. Rozciąga się stąd widok w kierunku północnym i wschodnim. Z bardziej charakterystycznych szczytów można zobaczyć Równicę i Skrzyczne.

Przy schronisku

Telesforówka

Niestety mamy pecha, ponieważ pułap chmur jest na wysokości około 1000 m, więc wszystkie najwyższe szczyty są po prostu zakryte. Jedyne, co możemy podziwiać, to zalesione stoki ucięte w połowie, co skutecznie utrudnia identyfikację poszczególnych wierzchołków.

A to szczyty w chmurach

Dużo lepiej mają się widoki na niższe pasma. Tutaj nie ma problemów z chmurami i możemy podziwiać właściwie wszystkie szczyty.

Tu na szczęście szczyty widać

Obok Telesforówki stoi jeszcze czerwony garbus. Warto zrobić sobie w nim pamiątkowe zdjęcie 😉

W końcu decydujemy się na powrót. Cały czas trzymamy się żółtego szlaku i powoli schodzimy do Wisły.

Żółty szlak

Najpierw utwardzoną drogą, a potem już niemal do samego końca po asfalcie.

Widoki

A tutaj droga, którą schodziliśmy

Wycieczka na Trzy Kopce Wiślańskie to idealna propozycja dla tych, którzy chcą się trochę rozruszać, ale nie za bardzo zmęczyć. To świetna opcja na pierwszą wycieczkę albo jako przerywnik pomiędzy bardziej wymagającymi wypadami.

Nawet owieczki znaleźliśmy 😉

Jeśli chcecie skrócić czas i dystans do minimum proponuję taką opcję jak nasza. Naprawdę nie ma obawy, że się zgubicie, a zaoszczędzicie kilkadziesiąt minut.

A Wy byliście na Trzech Kopcach? Jeśli tak, to jakie macie wrażenia?