Po nie do końca udanym debiucie na via ferracie Rio Sallagoni, o którym możecie przeczytać tutaj: <klik>, poszliśmy jeszcze odwiedzić zamek w Drenie. Trafienie do niego nie powinno nikomu sprawić trudności, ponieważ ruiny są widoczne z dużej odległości.

Wsiadamy do samochodu i podjeżdżamy drogą jeszcze kilka zakrętów do góry. Przed wejściem do zamku znajduje się nieduży, ale bezpłatny parking. Miejsca na pewno starczy, bo tłumów raczej próżno tu szukać.

Wejście do zamku di Drena

Wchodzimy przez zewnętrzną bramę i idziemy kawałek kamienną drogą, która prowadzi nas do bramy wewnętrznej, gdzie znajduje się także kasa biletowa. Wstęp na zamek w Drenie kosztuje 4 euro, więc jak na ceny w okolicy nie jest źle.

Wejście do zamku di Drena, kasa biletowa
Kot pilnujący wejścia

Zwiedzanie zamku opiera się tak naprawdę na przejściu wzdłuż murów i wejściu na wieżę, która jest główną atrakcją zamku. Niestety nie ma tu żadnych tablic informacyjnych, tylko nazwy pomieszczeń i to wyłącznie w języku włoskim. Co dla osób nieznających włoskiego (większość turystów) jest bezużyteczne.

Na zbyt wiele informacji o historii tego miejsca nie ma więc co liczyć.

Z tego, co udało nam się dowiedzieć, to miejsce to było wykorzystywane jako pozycja obronna już w epoce brązu, o czym świadczą pozostałości ówczesnych grodów. Zamek wybudowany został tu dopiero (albo już, zależy jak na to patrzeć ;)) w XII wieku przez ród Sejeno. Zamek mógł poszczycić się strategicznym położeniem, gdyż znajduje się na zboczach doliny łączącej Jezioro Garda z Trydentem. Z tego też powodu mieszkający nieco dalej ród Arco również zapragnął mieć władzę nad zamkiem. Po krótkiej bitwie budowla znalazła się w ich rękach. Zamek zmieniał właścicieli jeszcze wielokrotnie.

W 1703 roku spotkał go ten sam los, co wszystkie zamki w okolicy – został zburzony przez francuskiego generała Vendome. Od tej pory zamek już nigdy nie odzyskał swojej świetności i po wielu latach został odbudowany jedynie z pobudek czysto komercyjnych pod udostępnienie go dla turystów.

Jego stan jest średni, co widać po murach wspieranych z obu stron drewnianymi belkami. Ma to zapobiec kolejnym zawaleniom. Ostatnie miało miejsce w 2018 roku, kiedy to zawalił się cały, 20 metrowy odcinek muru.

Tyle zostało z zachodniej części murów.

Zwiedzanie ruin trwa około 30 minut.

Dalsza część murów
Można się też schronić przed słońcem 🙂
Umiejscowienie zamku jest przepiękne.

Największą atrakcją jest oczywiście wejście na wieżę. Jest ona dość wysoka, więc trzeba pokonać sporą liczbę schodów do góry. Widoki są jednak tego warte!

Z wieży widać całą rozległą Dolinę rzeki Sarca, która swoje ujście ma w Arco i Torbole nad Jeziorem Garda. Przepięknie wygląda stąd kolor wody rzeki. Taki odcień może mieć tylko woda spływająca z lodowców…

Widok w kierunku Jeziora Garda.

Jeśli spojrzymy w górę Doliny Sarca, zobaczymy tam Lago di Cavedine, czyli piękne jezioro, które powstało na skutek osuwiska Marocche.

Widok w górę Doliny Sarca

Marocche di Dro – kącik geografa 🙂

To niesamowite, że w ciągu kilku minut, za sprawą osuwania, rzeźba terenu może się zmienić tak diametralnie! Dokładnie to stało się w Dolinie rzeki Sarca. Obrywanie jest pierwszym procesem, który wpływa na niszczenie stromych zboczy. Do niedawna uważano, że największe osuwiska alpejskie miały miejsce w czasie zanikania lodowców. Marroche oraz kilka innych, niedawno zbadanych osuwisk jednak temu przeczy. Są one datowane na około 6000 lat po ustąpieniu lodowców.

„Marocche” to lokalny termin oznaczający rozległe, chaotycznie ułożone złoża ogromnych, kanciastych bloków, które zostały częściowo przetransportowane przez lodowce. Naszym odpowiednikiem mogłoby być słowo rumowisko lub bardziej geomorfologicznie koluwium.

Marocche di Dro można podzielić na dwa główne utwory: Marroca Principale i Kas. Marroca Principale miało miejsce około 5000 lat temu i obejmowało ponad 1 km3 (!) materiału osuniętego. Kas to utwory młodsze, bo sprzed około 1000 lat. Znajdują się na południu i mają objętość ponad 3 razy mniejszą. Osuwisko to powstało prawdopodobnie w wyniku trzęsienia ziemi w „Dolinie Środkowej Adygi” w 1046 r. Wszystko widać dobrze na poniższym zdjęciu.

Geomorphology and age of the Marocche di Dro rock avalanches, S. Ivy-Ochs i in. (2017), Quaternary Science Reviews

Jeśli geologia i geomorfologia nie do końca przekonuje Was do odwiedzenia tego miejsca to dodam jeszcze, że znaleziono tam ślady dinozaurów sprzed 190 milionów lat. Zarówno roślinożerców, jak i drapieżników. Wszystko to przy ścieżce edukacyjnej z tablicami informacyjnymi.

Ale wróćmy do zamku w Drenie… Zejście z wieży jest troszkę bardziej upierdliwe ze względu na dość strome i wąskie stopnie.

Schody prowadzące na wieżę

Ostatni rzut oka na zamek i wracamy do samochodu. Niestety jesteśmy strasznie głodni, a pod zamkiem można kupić tylko coś do picia. Dlatego zadowalam się tylko widokiem z góry na Marocche i ruszamy z powrotem na camping żeby upolować coś do jedzenia 🙂

Tak więc zamek w Drenie jest fajnym punktem postojowym, jeśli będzie gdzieś w okolicy. Dla samych ruinek raczej nie ma co jechać tu specjalnie. Ale połączenie Zamku w Drenie, osuwiska Marocche, Lago di Cavedine, ferraty Rio Sallagoni i ferraty Sentiero dei Colodri (konfiguracja i łączenie dowolne) może być ciekawą opcją spędzenia całego dnia nad Gardą 🙂