Zieleniec to tak naprawdę dzielnica Dusznik Zdroju. Położona jest w województwie dolnośląskim, w powiecie kłodzkim. Reklamuje się jako jeden z najnowocześniejszych ośrodków narciarskich w Polsce. W tym roku jeździłam tam aż 5 dni, więc zdążyłam poznać wszystkie trasy, na dodatek każdego dnia były zupełnie inne warunki.  Wspólnym mianownikiem była tylko mgła.

Od razu zaznaczam, że ten stok oceniam jako osoba, która dopiero 2 raz była na wyjeździe narciarskim. Moimi głównymi wymaganiami są wyciągi krzesełkowe zamiast orczyków, co, jak zauważyłam, jest warunkiem najtrudniejszym do spełnienia (w Polsce oczywiście). Ponadto wymagam tras zarówno niebieskich jak i czerwonych. Czarne nie są mi na razie potrzebne, ponieważ i tak nie czuję się na siłach, aby z nich korzystać. Ale i na to kiedyś przyjdzie kolej. Kolejnym punktem są dobre warunki, związane z obecnością m.in. naśnieżania. I ilość ludzi, a raczej stopień zatłoczenia stoku oraz kolejki do wyciągów. Ponadto dobrze, jeśli w pobliżu jest kawiarnia, wypożyczalnia sprzętu i duży parking. 

1. Wyciągi

Do wyboru do koloru. Orczyki, 4 os. krzesełka, 6 os. podgrzewane kanapy. Samych wyciągów jest 24, więc każdy znajdzie coś dla siebie. Jeśli nie cierpisz orczyków, nie umiesz na nich jeździć, a praktycznie każda próba kończy się glebą, to Zieleniec jest dobrym wyborem. (Tak, to o mnie…)

2. Trasy

Trasy są szerokie, mocno zróżnicowane, od oślych łączek do czarnej trasy pod wyciągiem winterpool. Wydaje mi się, że Zieleniec to ośrodek dla tych, którzy chcą jeździć rekreacyjnie, nie bijąc rekordów szybkości. Mimo to, mam wrażenie, że najbardziej pokrzywdzeni są narciarze, którzy stawiają swoje pierwsze kroki. Dla nich na początku jest spory wybór krótkich, łagodnych stoków z orczykami. Problem jest gdy taki narciarz chce wjechać na górę i boi się każdego większego nachylenia.

Większość tras oznaczonych kolorem niebieskim zawiera w sobie elementy tras czerwonych. Dla osób, które poszukują łagodnych stoków, najlepsze będą trasy 1 i 2 przy wyciągu Skyway Express Nartorama o numerku N2 i trasy przy wyciągach Mieszko. Radzę uważać z W3, G1 i na zjazd z wyciągu W4 – jeśli pojedziecie zamiast wzdłuż wyciągu, na lewo, traficie na trasę przy wyciągu W5. A na dole znajdują się dwa naprawdę ostre zjazdy, często z dużą ilością muld, które dla początkującego mogą być naprawdę trudne do pokonania.

Jeśli byłeś już kiedyś na nartach, to śmiało, właściwie wszystkie trasy stoją dla Ciebie otworem. Najtrudniejsze są trasy czerwone przy Nartoramie i zapewne czarna pod wyciągiem, chociaż ja nie miałam nawet szans zobaczyć kogoś zjeżdżającego, ponieważ podczas mojego pobytu, trasa ta nie była w ogóle czynna.

Jeszcze z przydatnych informacji to na trasie 19, zaraz po rozgałęzieniu z 15, po lewej stronie znajduje się kilka hopek. Są wyższe i niższe, w sam raz dla kogoś kto chciałby zobaczyć jak mu pójdzie, bez konieczności odwiedzania snowparku. Który, (surprise!) też był zamknięty…

3. Warunki

Podczas mojego pobytu warunki były ciężkie, stoki były mocno oblodzone, na 2 trasach zdarzało mi się zjeżdżać miejscami po wystającej trawie. Na szczęście nie przeszkadzało to w jeździe i trzeba było tylko bardziej uważać. Biorąc pod uwagę ówczesną pogodę, śmiało mogę powiedzieć, że można tam było znaleźć jedne z lepszych warunków w Polsce. Gdy tylko temperatury spadały poniżej 0, trasy były naśnieżane i z rana warunki były świetne. Niestety zdarzało się, że termometry pokazywały 12 stopni, więc niestety w pewnym momencie robiło się mokro.

4. Tłok

Do Zieleńca jechałam w czasie, kiedy województwo dolnośląskie miało ferie. Bardzo bałam się tłoku i kolejek. A okazało się, że było całkiem w porządku. Przy omijaniu kanap, gdzie zawsze było więcej osób, czas czekania na krzesełko wynosił koło 5 minut. Na pewno miały na to wpływ warunki, nie każdy lubi jeździć w śniego-wodzie, a niestety trzeciego dnia mojego pobytu tak to wyglądało. Jeździliśmy tylko 2 godziny.

Większy problem z kolejkami był w weekend. Szczególnie po południu. Na kanapę czekało się nawet 30 minut. Trochę lepiej było na zwykłych krzesełkach, ale tam też trzeba było czekać 10-15 minut. I jak możecie się domyślić, niestety na stoku też było czuć chwilami tłok.

5. Inne

Na miejscu znajduje się wypożyczalnia, podczas mojego pobytu akurat umożliwiała ona test najnowszych modeli nart. Mój instruktor nie omieszkał tego wykorzystać. Gastronomia też znajduje się w kilku miejscach, a mimo to zdarzało się, że nie było gdzie usiąść. Lepiej zrobić przerwę w mniej popularnych godzinach, nie w porze obiadowej. Dla zmotoryzowanych jest do dyspozycji spory parking. 

Podsumowując, Zieleniec powinien podobać się każdemu narciarzowi, któremu nie przeszkadza trochę dłuższe stanie w kolejkach, a jednocześnie nie wymaga jakiś bardzo trudnych tras. Zaznaczam, że moja ocena jest subiektywna, zapewne spory wpływ miały na nią ciężkie warunki. Wszystkie trasy były mniej lub bardziej oblodzone, zależnie od ilości śniegu, więc wyglądało to trochę inaczej niż przy komfortowych warunkach.

A Wy byliście w Zieleńcu? Jeśli nie, to gdzie jeździcie na narty?